To się nigdy nie znudzi
Katarzyna Janas
Siedział spokojnie na poręczy kładki przerzuconej przez kanał Nowa Ulga, spinającej dwa nieprzystające
do siebie światy. Po jednej stronie ekrany akustyczne ruchliwej Trasy Siekierkowskiej, po drugiej,
zaledwie kilka metrów od estakady, podmokłe zarośla Zakola Wawerskiego – jednego najcenniejszych
skrawków dzikiej przyrody w stolicy. Zanim zdążyłam nacisnąć spust migawki, zamienił się w mały
błękitny pocisk, który popędził w dół kanału, znikając szybko z pola widzenia. Niedoszły model, który
właśnie odmówił udziału w sesji, to zimorodek, jeden z najpiękniej ubarwionych ptaków, jakie można
zobaczyć w naszym kraju. Na pierwszy rzut oka jego kontrastowe,turkusowo-rdzawe ubarwienie i krępa
sylwetka z długim dziobem przywodzą na myśl zbiega z tropików, który zabłąkał się tutaj tylko przez
przypadek. Pomimo tych krzykliwych kolorów zimorodka dość łatwo przeoczyć, kiedy czatuje
nieruchomo w zaroślach – najczęściej więc widzimy go przelatującego szybko tuż nad samą wodą albo
nurkującego z cichym pluskiem w trakcie polowania na ryby. Nawet widziany w przelocie robi wrażenie,
jednak, aby w pełni docenić jego urodę, trzeba mu się przyjrzeć z bliska. Dopiero wtedy mamy szansę
dostrzec błękitne perełki rozsiane na turkusowym ciemieniu i skrzydłach, ciepłordzawy spód ciała i ten
niemożliwy wręcz, lazur grzbietu i ogona. Przy odpowiednim świetle wprawne oko dojrzy w błękitnych
piórach bardzo subtelną iryzację – delikatną zmianę odcienia w zależności od kąta padania światła,
rzadko spotykaną w niebieskich piórach.